Od ostatniej mojej bytności tutaj wydarzyło się tak wiele, że nawet nie mogę odtworzyć w kolejności.
Na pewno jednak jest luty - a to miesiąc nasz Miśka i mój. Imieniny, urodziny, rocznica ślubu - tylko Misiek ma urodziny jakoś niewymiarowo bo w czerwcu sic!
Nie będzie żadnych zdjęć dzisiaj :(
Z całego tego zamieszania najlepsza była nasza rocznica (już 34.) Zaprosiliśmy właściwie w ostatniej chwili najbliższych znajomych i przyjaciół. Ponieważ rzeczywiście zaproszenia były w piątek wieczorem, więc miałam się co kręcić w sobotę.
Było wspaniale - dziękuję wszystkim za tak udane świętowanie i spotkanie.
PS. Krótkie menu : zupa krem ogórkowa z prażonym słonecznikiem, łosoś grilowany ze skorupką musztardową, kacze piersi, nóżki pieczone z majerankiem i żurawiną suszoną, serwowane z ziemniakami z wody (upss zapomniałam posolić) i duszoną modrą kiszoną kapustą (to polecam, zarówno kiszenie własnej jak i duszenie jej później), do tego zielenina w wykonaniu Asi - bo niestety się nie wyrobiłam. Jak zwykle goście znając moją niedoskonałość przygotowywania słodkich rzeczy przynieśli pyszne browni i tartę jabłkową oraz niezapomniane tiramisu. Zrobiłam również startery i przekąski - sałatka "u cioci na imieninach", jaja w sosie tatarskim, koreczki z pumpernikla z tatarem śledziowym, sery, łosoś wędzony, owoce. Polecam wszystko na spotkanie przyjaciół
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz