środa, 20 października 2010

No to mam zaległości

Nie popisałam się bo ostatnio mówiłam, że niespodzianka czeka. No to trochę poczekała.
Kiedy super team (same dziewczyny) wracał z Bolesławca, po drodze zobaczyłyśmy cudny zamek na skale wysoko. Postanowienie - jedziemy pooglądać i poczuć atmosferę. Tak zrobiłyśmy.
Niestety nie zabrałam aparatu i nie ma zdjęć. To wszystko moje zakręcenie.
Dość tych tłumaczeń. Zamek jest surowy, groźny ale mimo wszystko ciepły. Trochę wspólczesnej tandety na dziedzińcu. Ale te wszystkie smaczki dookoła. Ja na schodkach miałam nieco problemów. Na murach wokół zamku pasą się kozy. Kozioł jest charakterystyczny bo kuleje (pozbawiony w jednej nodze "stopy") - nazywają go Kuśtykiem. Trochę tam pamiątek z filmów kręconych na zamku - wystawki w stylu naiwnych witrynek. Ale obiekt robi wrażenie.
A z naszej wyprawy mocnym elementem był piknik. Cudne wydarzenie. Każda z nas coś przygotowała. Stół na kamiennym murze obronnym wygłądał pięknie, a po trudach zwiedzania miałyśmy po prostu wilczy apetyt.
Resztkami zwłaszcza obierek owocowych posiliły się kozy.
Polecam
http://www.grodziec.com/