poniedziałek, 29 października 2012

Biegnę

Ledwie zmieniłam zdjęcie czołowe, a już trzeba byłoby je wyrzucić. W weekend przyszła pierwsza fala zimy. Nasypało bardzo dużo śniegu. Nic w tym nie byłoby dziwnego, gdyby te kilkanaście centymetrów ciężkiego i mokrego śniegu, nie spadło na drzewa, na których jeszcze liście dobrze się miały. Połamańców mnóstwo. Na szczęście dla nas nie było wielkich strat w sieci energetycznej, bo prąd z małą przerwą cały czas mieliśmy.

Za chwilę Święto zmarłych. Jadę do Gorzowa. We Wrocku Maciek się zaopiekuje i pochyli.
W zeszłym roku była piękna jesienna pogoda.
W tym roku spodziewam się niestety okropności i zimna:(





















Podróże robią się coraz bardziej przykre bo mgły kompletnie paraliżują lotniska. Bilans ostatnich kilku tygodni to dobre kilkanaście godzin w drodze.

Po Święcie zmarłych biegam do Barcelony, a później 2 dni Wawa i wracam do domu.

Tak w szybkim tempie dochodzimy do 11 listopada, czyli polskiego Dnia Niepodległości, kiedy to pieczemy polską gęś i być może Marcińskie Rogale będziemy degustować.