Tym razem długo oczekiwany i całotygodniowy wyjazd w Dolomity w okolice Predazzo/Moena.
W czasie podróży dookoła bardziej wiosna niż pogoda narciarska.
Dojazd długi, bo choć odległość podobna jak do Soelden od zjazdu z autostrady, pięcie się w górę zajmuje około godziny. Trafiły nas też korki na Brennerze.
Hotel Molder w Soradze bardzo wygodny, ładny i czysty.
Trasy w Alpe Lusia, gdzie jeździliśmy bardzo dobrze przygotowane. Jeździliśmy glównie długimi szerokimi czerwonymi trasami, a nawet jedną czarną udało mi się zaliczyć.
Pogoda dopisała znakomicie. Słońce, ciepło, słaby wiatr. Idealnie wprost.
Po jazdach kolacja w hotelu - jedzenie wyśmienite ale trochę za późno dla mnie, bo żołądek się buntował.
Wracaliśmy w piątek zahaczając o Freising, a w sobotę bardzo udany shopping w Ingolstad Village.
W przyszłym roku też się tam zapewne wybierzemy, ale może wynajmiemy apartament. W ten sposób nie będziemy wieczornymi obżartuchami.
Szkoda, że już się skończył urlop.