Pogoda niestety w ten długi weekend nie dopisała.
Nie szkodzi. Udało się całkiem dużo nadrobić zaległości domowych a przede wszystkim trochę w kuchni poszaleć.
Byłam na targu w sobotę rano i naznosiłam do domu dużo warzyw i owoców.
Zakisiłam małosolniaki, przerobiłam na kiszoną pierwszą w tym roku kapustę (ok. 12 kg), zrobiłam zaległe pierogi z jagodami, a na koniec crumble jagodowo-truskawkowe.
Fajnie jest w domu posiedzieć :)
niedziela, 22 czerwca 2014
piątek, 20 czerwca 2014
Już prawie lato
Kilka osób mi wypomniało, że nic nie piszę. Dzień za dniem leci, a ja nie mam kiedy znaleźć momentu, żeby napisać.
Budowa idzie pełną parą. Jeszcze kilka miesięcy i skończone. Tegoroczne zaprawy pójdą już do nowej piwnicy.
Właściwie to dopiero zaczynam się rozpędzać. Tylko kilkanaście słoiczków konfitur truskawkowych zaprawiłam, ale też wstawiłam nalewką truskawkową. Jutro będę robiła czereśniówkę.
W zeszłym tygodniu wybraliśmy się na eskapadę do Konina w poszukiwaniu"angielki".
To co zobaczyliśmy było słabe bardzo. Wracam zatem do mojej wypatrzonej Rosetty.
W drodze powrotnej kupiliśmy wspaniałe czereśnie, truskawki, kurki do jajeczniczki niedzielnej a i jagody, z których miałam zrobić pierwsze w tym roku pierogi, ale nie starczyło czasu na to wszystko.
W ogrodzie pomimo słabej ziemi wszystko w miarę dobrze rośnie. W szklarence pomidory i papryka całkiem nieźle się mają.
A to kilka zdjęć z przełomu wiosny i lata :)
To pomidory na grządce
.
Duża biała funkia
Budowa idzie pełną parą. Jeszcze kilka miesięcy i skończone. Tegoroczne zaprawy pójdą już do nowej piwnicy.
Właściwie to dopiero zaczynam się rozpędzać. Tylko kilkanaście słoiczków konfitur truskawkowych zaprawiłam, ale też wstawiłam nalewką truskawkową. Jutro będę robiła czereśniówkę.
W zeszłym tygodniu wybraliśmy się na eskapadę do Konina w poszukiwaniu"angielki".
To co zobaczyliśmy było słabe bardzo. Wracam zatem do mojej wypatrzonej Rosetty.
W drodze powrotnej kupiliśmy wspaniałe czereśnie, truskawki, kurki do jajeczniczki niedzielnej a i jagody, z których miałam zrobić pierwsze w tym roku pierogi, ale nie starczyło czasu na to wszystko.
W ogrodzie pomimo słabej ziemi wszystko w miarę dobrze rośnie. W szklarence pomidory i papryka całkiem nieźle się mają.
A to kilka zdjęć z przełomu wiosny i lata :)
To pomidory na grządce
.
Duża biała funkia
Zapomniałam dodać, że z trasy powrotnej z Konina przywieźliśmy też świeże ryby - karpie i pstrągi.
Zrobiłam oczywiście rybę po grecku, ale też ugotowałam moją ulubioną zupę rybną.
Przepis autorski:
2l wody, kilka głów rybich, jarzynka domowa(robiona z wysuszonych warzyw, ziół i soli himalajskiej oraz czarnego pieprzu), młoda włoszczyzna - wywar ugotować na małym ogniu ok. 40 min.
dodać wstępnie wyfiletowaną rybę ok. 0.8 kg
Po 20 min wyjąć filety a resztę przecedzić.
Wyjąć resztę ości z ryby, rozdrobnić wedle uznania.
Do wywaru dodać pokrojoną w kostki czerwoną paprykę, po kilku minutach małą puszkę kukurydzy i małą puszkę groszku.
Do wywaru teraz włożyć rozdrobnioną rybę i po wierzchu posypać koperkiem. Doprawić pieprzem i solą.
Jest BARDZO DOBRA. Podawać z pieczywem lub grzankami
Mniam
Subskrybuj:
Posty (Atom)