No właśnie. Wszystko naraz. Nowe kociaki w ilości 6 sztuk i obłędne tempo w pracy. To wszystko razem wzięte powoduje, że żyje w ciągłej gonitwie i już nie mam tego oddechu co jeszcze kilka miesiecy temu. Niech tak będzie, bo stworzenia są cudne. Na zdjęciu Elliot w budce z małymi. Zajmuje się nimi i Daisy w sposób znakomity. No i wreszcie postep bo kociaki zaczynaja same odwiedzać kuwetę. A ja zachowuję się zupełnie idiotycznie i wszystko im podporządkowałam. Jest jeszcze jeden news zwierzęcy. Przybłąkany kundelek. Zadomowił się na naszym podwórku. Może ktoś, kto przegleda moje notatki z życia wzięte go rozpozna. Niech da znać.
Nazwałam go Kłapouchem - no czyż nie kłapiaste ma uszy?
Martwi mnie jedynie to że zupełnie podupadła moja radość z gotowania, ale na to też przyjdzie jeszcze czas. Niech maluchy podrosną.
Jeśli chcecie wziąć odpowiedzielność za opiekę nad kociakiem i mieć go u siebie dajcie znać - czekam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz