Dziwne to było dla mnie doświadczenie bo od kilkudziesięciu lat nigdy przy stole nie siedzieliśmy tylko we dwoje.
Romantyczny i pełen ciepła wieczór. Do towarzystwa mieliśmy świętego Mikołaja, który w tym roku wyjątkowo hojny był. Dał nam zdrowie, dostatek i radość z życia razem - czyż nie magik jakiś?
To warsztat Świętego Mikołaja, dla uważnych - jest tam żaba, kot i pies - wszystkie zwierzaki, które otaczają mnie w życiu:)
Piękne prezenty były chociaż nie wszystkie dotarły przed Świętami.
Miała być Maria, Tomasz i ich rodziny - wszyscy nie przyjechali:(
Goście przybyli w pierwsze święto. Na obiad była zupa grzybowa, królik w duszony w białym winie z gruboziarnistą musztardą z modrą kapustą, a na deser pyszne ciasta - zwłaszcza sernik rozpływający się w ustach.
Nastrój jak najbardziej udany. Daje się myśleć o życiu trochę:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz