Zaczeło się okropnie. Zamiast przygotowywać wigilię z powodu mgły na lotnisku we Wrocławiu jechałam z Warszawy autobusem. Wszystkie plany wzięły w łeb. Dojechałam do Jar o 3 nad ranem i zapadłam w głęboki sen. Rano o 10 panika - przecież to Wigilia i muszę zrobnić zakupy. Po kilku głębokich oddechach zabrałam się do dzieła. Zupa rybna i barszcz gotowy, grzyby (kapelusze prawdziwków namoczone), ale i tak czasu brakło.
Choinka moja ulubiona - biała z aniołkami i śnieżnymi gwiazdkami....
Tak było, potem to już wszystko (poza kapeluszmi prawdziwkowymi) poszło jak po przysłowiowym maśle.
Piekna wigilia we dwoje ze wszystkimi zwyczajami, zapachami i potrawami
W pierwszy dzień swiąt spacer
Kłapi z nami dzielnie dotrzymywał kroku,
A w drugi dzień swiąt oprócz spaceru piękne kolędowanie u Marty i Boba
Jary to cudowne miejsce, nie tylko przyroda, ale i ludzie jakoś tak pięknie się dobrali. Lubimy podobne rzeczy i zachwycamy się tą sama metafizyką nie tylko od przypadku.
Dziękuje za wszystko, za to że jesteśmy tutaj i za to że chcemy wspólnie tworzyć piękne światy, ale przede wszystkim, że jesteśmy sobie bliscy jak przyjaciele .........
To anioł największa niespodzianka tegorocznych świąt, niech nas strzeże
Uśmiecham się po przeczytaniu, tak ciepło się zrobiło.
OdpowiedzUsuń